W życiu codziennym spotykamy się z emocjami, które pozornie się wykluczają. Możemy jednocześnie tęsknić za kimś i mieć do niego żal. Czuć czułość i złość. Kochać dziecko i być zmęczonym jego potrzebami. Chcieć być blisko partnera, a jednocześnie pragnąć uciec. Ten wewnętrzny chaos bywa trudny do zniesienia – zwłaszcza jeśli nikt wcześniej nie nauczył nas, że ambiwalencja to coś całkowicie ludzkiego.

Dla Melanie Klein, pionierki psychoanalizy dzieci i jednej z najważniejszych myślicielek XX wieku, te emocjonalne sprzeczności nie były problemem do rozwiązania, lecz naturą naszego świata wewnętrznego.

„Miłość i nienawiść nigdy nie są czyste. One współistnieją.” – Melanie Klein

Kiedy zaczyna się konflikt emocji?

Klein twierdziła, że dziecko od pierwszych dni życia doświadcza ambiwalentnych emocji. W teorii „pozycji paranoidalno-schizoidalnej” (czyli wczesnego etapu rozwoju), niemowlę dzieli świat na „dobry” i „zły”. Dobra pierś daje mleko. Zła pierś znika i zostawia głód. Emocje są skrajne: albo wdzięczność, albo wściekłość.

W miarę rozwoju (około 6. miesiąca życia), dziecko zaczyna łączyć te dwie „części” matki i świata. Zaczyna rozumieć, że ta sama osoba może sprawiać przyjemność i ból. To moment, który Klein nazywała pozycją depresyjną – czas żalu, empatii i pierwszej próby „naprawy” relacji.

Ta koncepcja pozostaje aktualna nawet w dorosłym życiu.

„Dziecko musi nauczyć się, że matka, którą kocha, jest tą samą matką, na którą się złości. To trudna lekcja. Ale niezbędna, by pokochać naprawdę.” – Melanie Klein

Ambiwalencja w dorosłości: miłość, która boli

Dziś, zamiast mówić o „dobrych” i „złych” piersiach, mówimy o idealizacji i dewaluacji w relacjach.

Znasz to?

  • Twój partner wydaje się najcudowniejszy, dopóki nie zawiedzie Twoich oczekiwań.
  • Twoje dziecko jest „najlepsze na świecie”, dopóki nie wpadnie w histerię.
  • Rodzic, którego kochasz, potrafi Cię zawstydzić jednym spojrzeniem.

Współczesna psychoterapia obserwuje, jak wiele osób nie wytrzymuje napięcia między miłością a rozczarowaniem. Wtedy uaktywniają się mechanizmy obronne, które opisywała Klein – projekcja, identyfikacja projekcyjna, rozszczepienie. To terminy brzmiące naukowo, ale bardzo życiowe.

Na przykład:
Jeśli czujesz wstyd, ale nie możesz go znieść, możesz „przypisać” go komuś innemu. Mówisz wtedy np.: „On chyba myśli, że jestem beznadziejna”. Nieświadomie – to Ty tak myślisz o sobie, ale łatwiej to zrzucić na innych.

Projekcje w związkach, rodzinie i wychowaniu

Melanie Klein opisywała, że dzieci, które nie potrafią wyrażać własnej złości, często przypisują ją innym – na przykład są przekonane, że ktoś je nie lubi, choć w rzeczywistości to one same odczuwają gniew.

W dorosłym życiu działa to podobnie:

  • partnerka mówi: „Czuję, że mnie nienawidzisz”, choć to ona nie radzi sobie ze złością,
  • rodzic mówi: „Moje dziecko chce mnie wykończyć”, podczas gdy to on sam czuje bezsilność,
  • nauczyciel mówi: „On jest agresywny”, choć sam nie potrafi znieść własnego lęku przed brakiem kontroli.

To mechanizmy obronne, które pozwalają przetrwać emocjonalnie. Ale też… oddzielają nas od siebie.

„W projekcji nie widzimy drugiego człowieka. Widzimy siebie – tylko w przebraniu.” – nawiązanie do myśli Melanie Klein

Jak uczyć się kochać „całego” człowieka?

W terapii inspirowanej Klein, bardzo dużo uwagi poświęca się temu, by pacjent mógł zintegrować dobre i złe aspekty relacji. Nauczyć się, że:

  • mama może kochać i być zmęczona,
  • tata może wspierać i jednocześnie nie rozumieć,
  • partner może być czuły i zawodzić,
  • dziecko może być cudowne i irytujące.

Nie chodzi o to, by nie czuć złości, frustracji czy smutku. Chodzi o to, by nie budować wokół nich muru. Życie emocjonalne, mówiła Klein, nie kończy się na miłości. Ani na złości. Ono rozgrywa się w ich nieustannym napięciu i próbie pogodzenia.

Kiedy Klein spotyka dzisiejszy świat

W czasach social mediów, psychologicznych poradników i „idealnych rodzin z Instagrama”, trudno zaakceptować własne ambiwalentne emocje. Chcemy być spokojni, cierpliwi, wspierający, kochający – cały czas. Kiedy to się nie udaje, wpadamy w poczucie winy lub wstyd.

Tymczasem Klein mówiła:

„Wewnętrzna harmonia nie polega na braku konfliktu, ale na zdolności, by go rozpoznać, przeżyć i zintegrować.”

To niesamowicie współczesne zdanie. I może być drogowskazem dla:

  • rodziców, którzy czują się winni, bo „stracili cierpliwość”,
  • dorosłych dzieci, które kochają swoich rodziców, ale są na nich wściekłe,
  • par, które mają wrażenie, że każda kłótnia to koniec świata.

Polecane książki, jeśli chcesz zgłębić temat:

  • Melanie Klein – „Miłość, nienawiść i naprawa” – klasyk, w którym emocje są żywe, skomplikowane i… znajome.
  • Margaret Rustin – „Wewnętrzny świat dziecka” – przystępne wprowadzenie do kleinianizmu w praktyce terapeutycznej.
  • Stephen Mitchell – „Oblicza miłości” – o psychologii relacji i miłości w ujęciu różnych szkół terapeutycznych.
  • Jessica Benjamin – „Bonds of Love” – o tym, jak rodzi się bliskość i zależność emocjonalna.

A może to właśnie od tego się zaczyna?

Od przyjęcia, że ktoś, kogo kochamy, może nas też ranić. I że my również, mimo najlepszych intencji, możemy być dla kogoś trudni. Że prawdziwa relacja to nie zgoda i harmonia, ale gotowość, by rozmawiać o tym, co trudne.

Może więc, zamiast pytać: „Czy coś jest ze mną nie tak, skoro kocham i jestem zła?”, warto zapytać:

„Co mogę dziś zrobić, by zobaczyć całość – a nie tylko jej fragment?”

I może wtedy – choć wcale nie będzie łatwo – będzie trochę bardziej prawdziwie.