Sztuka wypowiedzi odgrywa się między nadawcą a odbiorcą. Fakt oczywisty. Nadawca chce coś oznajmić, w związku z czym odbiorca otrzymuje zadanie rozszyfrowania komunikatu. Następnie odbiorca udziela informacji zwrotnej, z której wynika, jak zrozumiał komunikat. Ale dobrze wiemy z różnych życiowych doświadczeń kłótni i nieporozumień, że wypowiedź, a za tym komunikacja ma kilka płaszczyzn. Można powiedzieć, że wypowiedź to właściwie cały pakiet informacji. Jakie warstwy tworzą ten pakiet? Przyjrzyjmy się im, dzięki czemu może uchronimy nasze komunikacje od nieporozumień.

 

4 warstwy wypowiedzi

Możemy sobie wyobrazić, że wypowiedź to rodzaj opakowania dla informacji. Jest podstawą komunikacji między ludźmi, ma różny charakter, jednak zasadniczo składa się z 4 warstw:

– rzeczowa – gdy udzielamy konkretnej informacji na określony temat,

– odsłaniająca nadawcę – gdy ujawniamy, jak myślimy, co zwraca naszą uwagę, jak o tym mówimy. Jako nadawcy zdajemy sobie z tego sprawę, dlatego próbujemy niejedno ukryć, a inne podkoloryzować, żeby zrobić dobre wrażenie,

– odsłaniająca nasz stosunek do odbiorcy – gdy wyrażamy naszą postawę wobec odbiorcy. Wtedy operujemy określonym doborem słów, intonacją głosu i innymi sygnałami pozawerbalnymi,

– wpływ – gdy chcemy wywrzeć jakiś wpływ na odbiorcę 

 

Uświadomienie sobie istnienia tych 4 warstw wypowiedzi prowadzi do wniosku, że każda wypowiedź jest wielowarstwowym budowaniem relacji, zawiera wiele informacji.

 

Problemy

Najczęstszy problem wiąże się z błędnym rozszyfrowaniem wypowiedzi przez odbiorcę. Komunikaty wyrażane na wprost będą bardziej czytelne dla odbiorcy. Inaczej będzie z informacjami wyrażanymi nie na wprost – przez: „przysłowiowy kwiatek”. Dodatkową komplikacją jest fakt, że nasze wypowiedzi zawierają pomieszany ładunek przekazu na wprost i nie na wprost. Mogłoby się wydawać, że komunikaty na wprost są ważniejsze, jednak badania pokazują, że to nieprawda. Lubimy udzielać informacji, korzystając z subtelnych narzędzi, jak intonacja głosu, dobór słów, kierunek spojrzenia, gestykulacja. Przyjrzyjmy się metaforze orkiestry, która akompaniuje soliście. Naszym solistą będzie warstwa rzeczowa, wyrażona na wprost, a orkiestrą pozostałe warstwy, wyrażane zupełnie nie na wprost.

Czy do wypowiedzi potrzebujemy słów? Niekoniecznie, bo wypowiedzią są też nasze zachowania, reakcje. Jeśli dla przykładu, ktoś, z kim wchodzimy w interakcję milczy, to jest to dla nas także ważna informacja – nie chce rozmawiać właśnie z nami? Bo w nas jest coś nie tak? A może zwyczajnie chce pobyć sam ze sobą i nie chce się dzielić swoimi przemyśleniami właśnie teraz?

W związku z tym, że jest kilka warstw wypowiedzi, możemy skomunikować się wyrażeniem na wprost i nie na wprost, werbalnie i niewerbalnie, otrzymujemy komunikację spójną lub niespójną.

Przykładem niespójnej informacji, jest oschłe powitanie słowami: bardzo miło mi cię widzieć. Wypowiedzi niespójne wywołują u odbiorcy zmieszanie – czy ufać temu, co słyszymy, czy temu, co widzimy i czujemy? Najbardziej narażone na skutki takiej dwuznaczności, dezorientacji wynikającej z niespójnej komunikacji są dzieci – czy wierzyć słowom czy odczuwanemu napięciu, z którego do końca nie zdają sobie sprawy? Gdy rodzic mówi do dorastającego dziecka: zależy mi, żebyś wybrał tak, jak czujesz, może być w tym autentyczny, ale może być też tak, że wyrazi zupełnie nieświadomie obawę związaną z wyborem dziecka i konsekwencjami, które odczuje, np. dziecko wyprowadzi się z domu i rodzic pozostanie sam. Czy rodzic zdaje sobie sprawę z tej dwoistości, którą wyraża? Często nie. Wewnętrzne głosy, intencje, emocje, perspektywy wikłają nadawcę. Czasem są tak splątane, że dopiero terapia pomaga się w nich połapać, pooddzielać je od siebie i każdej z osobna się przyjrzeć.

Jednak bardzo pomaga bieżące przyglądanie się zarówno temu, co mówimy, co czujemy i jak reaguje nasz odbiorca, a więc praca nad świadomością.

Uzyskanie wewnętrznej przejrzystości pomoże nadawcy wypowiadać się spójnie. Wtedy byłby w stanie wypowiedzieć taki komunikat: z jednej strony chciałbym, żebyś był samodzielny, z drugiej, jestem pełen obaw, że zostanę sam.

 

Sposoby

Żeby zyskać przejrzystość i większy wgląd, można wyobrazić sobie, że dobrze aktywować 4 uszy podczas interakcji z drugim człowiekiem, a więc:

Ucho nr 1 – rzeczowe – zapozna się z faktami

Ucho nr 2 – relacyjne – wrażliwe, podejrzliwe, poszukujące ewentualnych zasadzek czy ataków

Ucho nr 3 – ujawnienia siebie – czyli: co nadawca mówi o sobie

(Tu mała dygresja, zwróćcie uwagę, że dziecko do 5 roku życia słucha uchem relacyjnym. Czyli, gdy zdenerwowana po pracy mama wraca do domu i krzyczy o bałagan, dziecko poczuje się winne, odniesie jej zdenerwowanie do siebie. W dalszych latach życia nauczy się, że zdenerwowanie mamy nie odnosi się do niego, tylko wynika np. z tego, że zdarzyło się coś stresującego czy męczącego w pracy. Ile problemów w komunikacji rozwiązałoby się, gdybyśmy nie brali do siebie wybuchów naszych bliskich… Trzeba jednak pamiętać, że odbieranie wyłącznie uchem nr 3 też prowadzi do patologii. W takim układzie każdą sugestię, którą odbieramy osobiście jako krytykę siebie, będziemy traktować niepoważnie, bo wytłumaczymy ją złym dniem osoby, z którą rozmawiamy.)

Ucho nr 4 – wpływu – realizacji oczekiwań, wezwania do działania

Oczywiście, żeby nie było za prosto, nie każde ucho mamy w pełni dojrzałe i rozwinięte, a więc pewną współpracę pomiędzy tymi warstwami trzeba świadomie wypracować. Poza tym nasz odbiorca ma również tę samą trudność. Co więcej, może się zdarzyć, że podczas interakcji 1 strona będzie się koncentrowała na warstwie rzeczowej, a druga na innej. Ważne, żeby szybko wyłapać tą różnicę i ją zdemaskować.

 

Przyjrzyjmy się temu zjawisku na przykładzie: mama mówi do nastolatki, żeby ubrała ciepłą kurtkę – zależy jej na zdrowiu dziecka. Córka buntuje się na tą sugestię, jednak nie chodzi jej o to, by kwestionować potrzebę ubrania kurtki, ale to, że chce sama podejmować decyzję, nie chce nadopiekuńczości i kontroli. Wiemy z doświadczenia, jak wiele kłótni wynika w przypadku tego typu prozaicznych sytuacji. Być może wystarczyłoby odpowiednio nazwać tę różnicę warstw komunikacji.

 

Co może pomóc w codziennej komunikacji? Aktywne słuchanie i to nie po to, żeby za chwilę udzielić zamykającego podsumowania czy swojego twardego stanowiska w danej sprawie, ale żeby szczerze zaciekawić się perspektywą rozmówcy.

 

Przeanalizujmy zestawienia kodowania informacji przez nadawcę i dekodowania przez odbiorcę na prostym przykładzie:

Mąż, jedząc obiad, pyta żonę; co to jest to zielone w tym sobie?

Żona odpowiada: Jak ci nie smakuje, możesz stołować się gdzie indziej.

Mąż w pytaniu zaszył / zakodował potrzebę informacji, a więc był na warstwie rzeczowej. Żona zdekodowała, a więc rozszyfrowała komunikat na warstwie relacyjnej. Gdyby odpowiedziała: w sobie jest przecież koperek, byłaby na tej samej płaszczyźnie, na której jest mąż. Zarówno żona jak i mąż mogliby uaktywnić wszystkie 4 uszy, mąż mógłby zapytać o samopoczucie w domu i o tym, jak minął jej dzień, skoro teraz jest taka poirytowana, a żona mogłaby odpowiedzieć rzeczowo na pytanie, choć np. używając takiego tonu, który wzbudziłby czujność męża o samopoczucie żony. Czy za każdym razem wrażliwość pomiędzy adwersarzami jest możliwa? W naturalny sposób – nie. Dlatego dochodzi do nieporozumień. To prowadzi do wniosku, że i nieporozumienia są naturalne